Beach Paradise

Siedzimy w Kahuna Club na tarasie poza nami jest tylko jedna osoba, jakaś stara Niemka pijąca Calsberga. ..Jest ok 21;00 Powoli zamykają restauracje, został tylko stróż- życie się tu kończy wraz z zachodem słońca ok 18....
Wracają z Galle kupiliśmy ananasy, banany i coś jeszcze małe zielone i okrągłe- na jutrzejsze śniadanie Teraz pijemy ,,driniaczka" na mleku z kokosa i rozmawiamy o systematyczności w pisaniu do której zmusza nas geoblog;))
Niedziela Wielkanocna upłynęła na licznych porównaniach z poprzednimi naszymi vojarzami.
Unawatuna to przede wszystkim piękna plaża, bary, hotele, gest housy. Generalnie very touristic, a wiec DROGO... Nasz Budżet zakłada tańsze rozwiązania, nie rezygnując z lifestylu, tu tego nie osiągniemy... przenosimy się wiec jutro do Mirisy.
Godne polecenia i zapamiętania było dzisiejsze Adventure Diving Expedition:
Wynegocjowana cena za nurkowanie z wypożyczeniem sprzętu i zabranie dodatkowej załogi (Marysia) 20$ od nurkowania. Na dzisiaj przewidziane były dwa spoty. Udało się tylko Adventure Diving on the rocks na głębokości ok 20m. Drugie nurkowanie zakończyło się na próbie zejścia na rafę. Niestety mój diving guide miał zatkane zatoki i problem z wyrównaniem ciśnienia. Wróciliśmy na łódź i przesunęliśmy ten spot na jutro.
Szkółka super, do sprawy chłopaki podchodzą profesjonalnie.
Podczas nurkowania Marysia rozkminiła dla nas kolejne atrakcje i zmieniła kolor skóry na różowo-czerwony...
Opcją na popołudnie była wycieczka do Galle (mówi się gołl). Super Fort z 17stego wieku z dużymi wpływami Holenderskimi. Mi osobiście przypominał trochę HoiAn w Wietnamie.

PS Jest taka scena w ostatnim ,,Bondzie": wielki waran próbuje zjeść Daniela Craiga- taki sam przebieg nam dziś przez ulicę niczym czarny kot... Ciekawe czy przynosi szczęście ;)

Zdjęcia (1)

Komentarze (0)