Geoblog.pl    mmp    Podróże    Asia III    Surfing
Zwiń mapę
2013
03
kwi

Surfing

 
Sri Lanka
Sri Lanka, Weligama
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 7922 km
 
To był jeden z tych dni, które pamięta się do końca życia...
Zaczęliśmy o brzasku, szybki wymarsz z naszego "apartamentu", moto riksza do portu i zaokrętowanie na starym, ledwo unoszącym się na powierzchni kutrze. Ruszamy na słynne Mirissa Whale Watching. Prędkość z jaką płyniemy pozwala nam złapać jeszcze godzinkę snu na "górnym pokładzie". Budzą nas okrzyki mocno podnieconych "Gagnam Style" przyjaciół z dołu. Na horyzoncie pojawiły się fontanny wody wyrzucanej przez największe ssaki zamieszkujące Ziemię. Coś niesamowitego. Podpływamy i widzimy klasycznego nura z wyrzuceniem tylnej płetwy w powietrze - amazing!! Dalej niestety było już tylko gorzej... Zabawa polegała na gonienie kutrami wystraszonych zwierząt. Co lepsze nasz kuter przegrał w zawodach, zepsuł się gdzieś na środku oceanu Indyjskiego i tak dryfowaliśmy 30 min. Silnik po wielu próbach odpalił i szczęśliwie wróciliśmy do portu... Z przygodami, czy też bez, nie polecam tych wypraw. Zdecydowanie lepiej przeznaczyć pieniądze na jogę, nurkowanie, snorkling czy inne atrakcje, których Sri Lanka ma do zaoferowania wiele.
Podczas powrotu z portu również nie obyło się bez przygód, organizacja tragiczna... Ale wbrew pozorom, czego jeszcze podczas naszej podróży doświadczymy, tutaj to rzadkość. Po prostu należy wystrzegać się naciągaczy, a sprawy załatwiać u źródła. W przypadku Whale Watching'u w porcie Mirissa.
Około godziny 11 wystartowaliśmy do najbliższego ATM w Wheligama poprawić nasze finanse.
Na miejcu postanowiliśmy się przespacerować i zweryfikować informacje, w które zaopatrzył nas ziomal z baru na plaży poprzedniego dnia. Opowiedział nam, że jest to idealne miejsce do nauki surfingu i na wypoczynek. Na zdjęciach satelitarnych google maps wybraliśmy potencjalne miejsce, gdzie załamują się fale i widać super rafę. Spacer zajął nam godzinę i zakończył się przy resorcie na wschodnim końcu miasta. Tam kierowca minibusa powiedział nam, że surf sport jest na drugim końcu miasta... well... Zaproponował nam za to, że podwiezie nas na super plaże z dala od tłumu turystów, gdzie można ponurkować, a przy okazji zobaczymy guest house jego frienda. Marysia była przerażona, ale we mnie wstąpił duch przygody. Decyzja była strzałem w dziesiątkę. Plaża super, poza nami jedynie mała Lankowa rodzinka z dzieciakami, które były prze-szczęśliwe zaczepiając nas i dopytując jakie ryby widziałem podczas nurkowania :)
Rafa niesamowita, coś al'a Egipskie Marsa Alam.
Po plażowaniu odebrał nas friend zioma z minibusu. Zawiózł nas do swojego pięknego hoteliku - warto zapamiętać. Okolica zapyziała, ale widok oszałamiający - patrz foty.
Postanowiliśmy lepiej poznać okolicę, bo będzie to miejsce do którego chcielibyśmy kiedyś wrócić.
Marysia koniecznie prosi, abym napisał, że 2 kroki od hotelu widzieliśmy ogromnego jaszczura, chyba warana z Komodo ;)

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
! Możliwość dodawania komentarzy do tej podróży została wyłączona przez właściciela profilu
 
mmp
Maciej & Marysia
zwiedzili 2% świata (4 państwa)
Zasoby: 18 wpisów18 0 komentarzy0 3 zdjęcia3 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
28.03.2013 - 19.04.2013